Kotwica - Duszpasterstwo Młodzieży Diecezji Toruńskiej

Duszpasterstwo Młodzieży Diecezji Toruńskiej

»   Świadectwa po DDM 2018

2018-08-04
Przedstawiamy świadectwa, jakimi podzieliliście się z nami po tegorocznych DDMach.
Moja przygoda z Bogiem rozpoczęła się 24.09.2016 w Toruniu na Strefie Uwielbienia. Pojechałem tego dnia nie dla Boga, a dla poznania tego pięknego miasta i spędzenia miłego czasu z przyjaciółmi, którzy mnie zaprosili. Jak się okazało, to nie był przypadek, że się tam znalazłem. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, cały pełen uśmiechu i radości. Tego dnia Bóg zabrał ode mnie smutki, odciągnął mnie od komputera i powiedział, że nie tędy droga. Zrozumiałem, że muszę porzucić życie w nieczystości, uciec od alkoholu i innych używek. Bóg tego dnia zabrał ode mnie wszystkie moje słabości w sakramencie pokuty i pojednania. Teraz po dwóch latach mogę stwierdzić, że Bóg od tamtego czasu zesłał mi ludzi, którzy pomogli mi z wszystkiego wyjść, zesłał mi aniołów, którzy namówili mnie na DDM-y, na rekolekcje, na wieczory chwały, ale też zaprosili mnie do wspólnoty! DDMy zmieniły dużo w moim życiu, to przepiękny czas, gdy spotykasz Boga i tak cudownych ludzi, którzy są tylko i wyłącznie oddani Jemu. Bóg zapłać wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Pozdrawiam, Karol :)

Na Diecezjalnych Dniach Młodzieży w Hartowcu byłam po raz drugi. Pojechałam tam sama, bez żadnej koleżanki i dlatego nie zawsze miałam do kogo się odezwać, gdyż jestem osobą dość nieśmiałą. Jednak był pewien moment, który bardzo mnie poruszył. Było to po Adoracji Krzyża. 
Nabożeństwo było przepiękne i wywołało u mnie łzy, a przy tym pretensje do samej siebie. Gdy otrzymałam biały kamień, byłam szczęśliwa, że jestem już wolna, że to, czego tak bardzo chciałam się pozbyć, co dręczyło mnie przez dłuższy czas, wreszcie ode mnie odeszło. Po zakończeniu się nabożeństwa miałam okazję uwielbić Pana krótkim śpiewem i tańcem. Następnie udałam się już w stronę miejsca, gdzie miała być kolacja. Idąc drogą miałam jeszcze troszkę załzawione oczy i pociągałam nosem i nagle zauważyłam, że idzie przede mną dziewczyna, która podczas Adoracji bardzo płakała. Klęczałyśmy przy Krzyżu naprzeciwko siebie. Gdy w pewnym momencie znalazłyśmy się w równej linii i szłyśmy dosłownie przez parę sekund obok siebie Ona położyła mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się w jej stronę i przez chwilę na siebie patrzyłyśmy, po czym bardzo mocno się do siebie przytuliłyśmy. Po chwili złapałyśmy się za ręce i szłyśmy razem na kolację. Miałyśmy wtedy okazję troszeczkę się poznać, po czym każda z nas udała się w stronę swojej grupy na posiłek.
Była to dla mnie przecudowna chwila, gdyż otrzymałam tyle miłości od osoby, której nie znałam, z którą nie zamieniłam wcześniej ani jednego słowa, a przez tą chwilę było można odczuć, jak byśmy były najlepszymi przyjaciółkami, które znają się od lat. 
Było to cudowne doświadczenie i z całego serca dziękuje Tej wspaniałej koleżance za ten niby prosty, lecz bardzo kochany gest.
Chwała Panu! 
Asia


Chciałbym podzielić się moim świadectwem z tegorocznych DDM. Otóż, gdy przyjechałem do Hartowca, nie chciałem tam być. Szczerze? Nie podobało mi się! Ale z dnia na dzień Pan Bóg ukazywał mi cel. Nie wiem dlaczego, ale nie czułem obecności Boga, jakby Go po prostu nie było. Teraz czuję, że jest lepiej, zauważyłem tego pierwsze owoce.  Najbardziej spodobała mi się adoracja krzyża, oraz to, co nastąpiło później.... WYJĄTKOWA SPOWIEDŹ.
Z modlitwą, Adrian

Podczas adoracji krzyża najbardziej poczułam Jego obecność. Byłam wtedy tydzień po spowiedzi i nie planowałam iść ponownie na DDMach. W końcu przecież już się wyspowiadałam, ileż można biegać do spowiedzi. Ale wtedy coś mnie tchnęło. Zaczęłam bardzo dużo myśleć o swoim życiu. Przypomniało mi się dużo sytuacji, nawet z dzieciństwa, co do których zapaliła mi się lampka "a może jednak warto byłoby o tym wspomnieć? Może to jednak nie było dobre?". Patrzyłam na Krzyż i zastanawiałam się nad tą nieskończoną miłością, która od Niego bije. A ja tak bardzo Go ranię... Wbijam gwoździe... Do tego potem sama przed sobą nie potrafię się przyznać, że to wszystko moja wina. Schowałam wtedy do kieszeni swój egoizm, a cały żal za grzechy wylałam razem ze łzami. Od razu gdy zostawiłam kamień pobiegłam do spowiedzi. Gdy od niej odchodziłam czułam się czysta i wolna. Czułam, że tutaj zaczyna się moje nowe życie. Nawrócone, inne, piękne. Dziękuję, że mogłam to przeżyć.

To był mój drugi wyjazd do Hartowca. W tamtym roku bardzo mocno przeżyłam podczas Adoracji Krzyża, kiedy ksiądz mówił ,czułabym jakby to było do mnie, jakby Jezus do mnie przemawiał przez niego. W tamtym czasie byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów, smutku i kompleksów. Tak bardzo w siebie nie wierzyłam. A ksiądz mówił coś takiego: "do wszystkich osób z kompleksami: jesteście piękne! Bóg Was pokochał pomimo wszystkich waszych niedoskonałości." Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać. czułam taką bliskość Pana, otoczył mnie swoim ramieniem, kocha mnie mocno - już teraz wiem to. Oczywiście zdarzają się upadki, ale próbuje zawsze wracać. Od powrotu z Hartowca bardzo się zmieniłam, oczywiście na lepsze! Wcześniej będąc na Mszy nudziło mi się strasznie, myślałam tylko nad tym co zrobię gdy wrócę do domu. Od powrotu było inaczej. Na każdej Mszy Świętej byłam skupiona i uważnie słuchałam, bo wierzyłam, że Pan Jezus przyjdzie do mojego serca, mojego marnego, kruchego serca, tak słabego, które ciągle grzeszy, a jednak On przychodzi. W tym roku miałam maturę, miałam bardzo dużo rzeczy na głowie, to była jedna wielka masakra, ale podczas każdej modlitwy zawierzałam Bogu całe moje życie, aby się nim zajął, mówiąc za Ks. Dolindo Ruotolo "Jezu Ty się tym zajmij". Było bardzo, bardzo ciężko, bywały dni, kiedy przychodziłam do domu i płakałam, już nie dawałam rady, wszystko mnie przytłaczało… i wtedy modlitwa działała cuda.
W tym roku również pojechałam do Hartowca z wielką radością, bo wszystko co się tam dzieje jest CUDEM. Jest przepiękne. Przeszłam poważną rozmowę z księdzem, wypłakałam się, wygadałam i czułam się taka wolna, czysta. Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w Diecezjalnych Dniach Młodzieży, za rok na pewno znowu się pojawię.
PS. Również wspaniałym doświadczeniem było dostać dar łez, o którym mówił ksiądz Sławek. Wypłakałam się, zawierzyłam Bogu wszystko. Oddałam mój każdy grzech, którego nie chcę. Już jutro wyruszam na pielgrzymkę pierwszy raz, boję się ale niech się dzieje co Pan chce aby się działo. Z Bogiem!

Nie wiem od czego mam zacząć, wiec może zacznę od tego że rok temu zapisałem się na DDM z myślą ,,fajni ludzie, fajna zabawa, będzie super!’’. Wtedy opuszczałem wiele punktów programu, czego bardzo żałuję. Nie modliłem się. Śpiewałem i tańczyłem, klękałem i udawałem, że się modlę ,,bo wypada, bo robią tak inni’’… Dopiero w tym roku otworzyły mi się oczy i zobaczyłem, kim jest Pan. Ile on dla mnie robi, a ile ja robię dla niego. Jestem Mu za to niezmiernie wdzięczny. Za to że mam rodzinę, dach nad głową, że jestem zdrowy i szczęśliwy i dodam coś jeszcze prosto z serca. SZATAN TO PAŁA JEZUSOWI CHWAŁA! Pozdrawiam

Na DDM jechałam jako osoba, która niestety, brzydko mówiąc, odsunęła Boga na dalszy plan. Przełomem była adoracja, na której Jezus powiedział, że czekał na mnie cały ten czas z utęsknieniem. Spowodowała ona, że następnego dnia przystąpiłam do spowiedzi, podczas której Bóg pozwolił mi po wielu latach zrozumieć i zupełnie inaczej spojrzeć na pewne sytuacje dotyczące mojego życia, z którymi wcześniej nie mogłam się pogodzić.

Bóg mówił mi o moim powołaniu, dzięki DDM upewniłam się w Jego głosie. Mówił mi, że nie mam się bać, że warto zrezygnować z naszych planów i marzeń dla Niego, ponieważ mają one w Nim spełnienie. Pokazał mi, że mój strach i obawy dotyczące przyszłości wynikają z tego, że chcę budować na sobie, ciągle cos planuje i obmyślam na własna rękę, zamiast Mu zaufać.

Na pewno bardziej zrozumiałam czym jest sakrament pokuty i pojednania. Przez ostatnie lata moja spowiedź była nieważna. Dopiero w Hartowcu poczułam, że nie może już tak dłużej być. Otworzyłam swoje serce dla Jezusa i staram się Go bardziej słuchać. Bardzo dziękuję Bogu, że pojechałam do Hartowca Widzimy się w przyszłym roku!

Na DDM dostrzegłam ze Jezus chce mnie taka jaka jestem i kocha mnie nade wszystko. Z moimi grzechami, wadami i wszystkim innym. Przeżyłam niesamowity Sakrament Pokuty i Pojednania i wiele się o nim nauczyłam. Doświadczyłam Daru Łez dwa razy i bardzo dziękuję za to Bogu. Odżyła jedna z moich pasji - fotografia - i to właśnie dzięki uśmiechniętym ludziom uwielbiających Pana! Pewna siostra zakonna uświadomiła mi, że moje ręce tak jak każdego z nas, są rękoma Jezusa i mamy nieść Bożą Radość zwłaszcza wśród bliskich. Napisałam bliskich, ponieważ moi rodzice są głusi i nie są osobami pobożnymi, a Bóg chyba wybrał mnie na najstarszą z rodzeństwa po to, abym pokazała im, że Bóg ich kocha, ponieważ nigdy tego nie usłyszeli od nikogo... Mówiąc w skrócie, DDM dał mi niesamowicie wiele i nie mogę się doczekać następnego spotkania młodych naszej Diecezji :))
Zobacz »
© 2016 Wykonanie Marcin Koźliński / Toruń / SYSPiR CMS
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies