Kotwica - Duszpasterstwo Młodzieży Diecezji Toruńskiej

Duszpasterstwo Młodzieży Diecezji Toruńskiej

»   To Pan Bóg wybiera sobie ludzi

2016-07-20
O przygotowaniach do ŚDM Kraków, zadaniach dziennikarskich i o Bożych zbiegach okoliczności z Martą Łysek z sekcji komunikacji Komitetu Organizacyjnego ŚDM, która odpowiada za polskich wolontariuszy redakcji ŚDM Kraków 2016, dziennikarką, blogerką, autorką powieści sensacyjnej "Na uwięzi", na tydzień przed rozpoczęciem Dni w Diecezji rozmawia Daria Neumann
Jakie zadania będą czekały na wolontariuszy z sekcji komunikacji podczas ŚDM?
Sekcja Komunikacji dzieli się na sektory: jest biuro prasowe, jest redakcja, czyli osoby, które będą pisały i redagowały teksty, są fotografowie. Inne zadania będą mieli ludzie z biura prasowego, którzy będą się zajmowali dziennikarzami z zewnątrz, przygotowaniem materiałów dla nich, inne osoby zajmujące się mediami społecznościowymi. Zestaw zadań będzie różny. Wszyscy będą musieli być elastyczni i samodzielni, bo może się okazać, że nasz pierwszy sposób komunikacji, czyli komunikacja na bieżąco przez sieć, może nie zadziałać. I to będzie najfajniejsze i najtrudniejsze zarazem: że po wyjściu z redakcji z zadaniem nasz dziennikarz będzie mógł samodzielnie pracować - decydować, czy zrobić jeszcze inny, ciekawy materiał, jeśli akurat zauważy coś interesującego. I dopiero po powrocie będzie można to skonsultować z redaktorem. Czyli czekać nas będą normalne zadanie dziennikarskie w nieprzewidywalnej sytuacji.

Podczas ŚDM polska redakcja, za którą odpowiadasz, będzie na bieżąco przekazywać informacje do mediów z miejsca wydarzeń i pracować w redakcji, zamiast uczestniczyć w spotkaniach z Papieżem i młodymi ludźmi. W jakim celu to robicie?
Z jednej strony nie do końca tak będzie, bo zależy nam, żeby słyszeć głos młodych ze świata, żeby z nimi się spotkać i pokazać to spotkanie w naszych mediach. Więc nasi wolontariusze będą jako dziennikarze obecni w wielu miejscach, niektórzy także podczas spotkania z papieżem będą mieli pracę do wykonania. W redakcji przy komputerach będą siedzieć głównie redaktorzy, graficy i administratorzy strony - a dziennikarze będą w terenie. Ale zadania będzie rozdzielać naczelny i każdy z naszych ludzi będzie tam, gdzie zostanie posłany. Nasza praca wiąże się z odpowiedzialnością za to, jaki będzie obraz Światowych Dni Młodzieży w oczach tych, którzy nie mogą w nich uczestniczyć. To, co się będzie pojawiało na stronie internetowej czy w mediach społecznościowych, jest dla tych, którzy tu nie mogą być, więc nie w porządku wobec nich byłoby, gdybyśmy zostawiali sobie newsy na później, bo chcemy coś zobaczyć, w czymś uczestniczyć. To jest odpowiedzialność wobec czytelnika: jeśli ja mam informację, a ktoś na nią czeka - a spodziewamy się około 2 mln odsłon dziennie - trzeba ją dać czytelnikowi w formie „najszybciej, najlepiej, najwięcej”.

Cała Polska usłyszała już o organizowanych przez Was warsztatach dziennikarskich oraz o warsztatach dla wolontariuszy hybrydowych.  Jak teraz, gdy rejestracja wolontariuszy jest zakończona, przygotowujecie się do ŚDM?
Staramy się z wyprzedzeniem zaplanować pewne sytuacje, chociaż wszystkich się nie da, ponieważ Światowe Dni Młodzieży są nieprzewidywalnym wydarzeniem. Może się okazać, że zrobienie materiału dziennikarskiego zajmie komuś godzinę, a może się zdarzyć, że godzinę będzie próbował dojść do miejsca, w którym ma zrobić materiał. W zasadzie nasze przygotowania polegają na tym, żeby dobrze przemyśleć wszystkie możliwe scenariusze i przygotować się na te najtrudniejsze. Ogólnie pracujemy nad redakcją. Ja akurat jestem odpowiedzialna za jej polską część, za polskich wolontariuszy. Michał Kłosowski jest odpowiedzialny za wolontariuszy zagranicznych. Za fotografów odpowiada Marianna Gurba - bo nie ma tekstu bez zdjęcia, zwłaszcza w Internecie. Nad wszystkim czuwa nasz koordynator sektora kontentu, czyli naczelny - Andrzej Stawiarski. Na tym polega nasza praca teraz, nasze przygotowanie, że staramy się skompletować jak najlepszą redakcję. Przez pewien czas szkoliliśmy ludzi, wybieraliśmy ich. Teraz już mamy tych ludzi „zaklepanych”, współpracujemy z nimi.

No właśnie… Wspominałaś o tym, że Pan Bóg sam dobiera sobie ludzi, którzy mają mu służyć w taki, czy inny sposób.
Tak, à propos doboru ludzi, im dłużej się tym zajmuję, a robię to od paru miesięcy, tym większe mam poczucie, że ja jestem tylko narzędziem, a to Pan Bóg wybiera ludzi, którzy tu mają być. On ich tutaj chce mieć. Tak jak czytamy: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili…” (por. J 15,16). Mnie może się wydawać, że sobie kogoś wybieram, ale widzę, że trafiają do mnie ludzie, których po prostu mam mieć w redakcji. Najlepiej obrazuje to historia sprzed kilku dni, kiedy do kompletu w redakcji brakowało mi siedmiu osób. Znalazłam chyba siedemnastu czy osiemnastu kandydatów. Byłam przerażona tym, że z ludzi, których nie znam, o których umiejętnościach wiem tylko tyle, ile napisali w swoim formularzu rejestracyjnym, a niektórzy nie napisali nic, będę musiała wybierać. Przerażona z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, żeby chcę mieć w redakcji ludzi kompetentnych, po drugie - żeby nikomu nie zrobić krzywdy, dając zadanie, które go przerośnie - bo na przykład nie ma żadnego doświadczenia. Zastanawiałam się, jak mam to zrobić, i w końcu powiedziałam: „Panie Boże, to zrób tak, żebym dostała te siedem osób, których potrzebuję”. I na maila, którego wysłałam do osiemnastu osób, odpowiedziało mi dziesięć, z czego trzy odpisały,  że albo rezygnują, albo będą w innej sekcji. Dostałam dokładnie tyle osób, ile potrzebowałam - i jestem przekonana, że to są właśnie ci, którzy mieli tu być.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda ze Światowymi Dniami Młodzieży?
Rozpoczęła się tak, że miałam małe dzieci i co jakieś trzy miesiące któryś z moich byłych wykładowców mówił mi, że polecił mnie do sekcji komunikacji ŚDM. Na początku za każdym razem odpowiadałam: mam za małe dzieci, żeby się tym zajmować. I tak minął może rok. Dzieci podrosły, a ja przyszłam do redakcji. W dodatku okazało się, że nie muszę siedzieć w redakcji, że mogę pracować zdalnie przez część czasu. Zabawne jest to, że był to moment, w którym myślałam, że jeszcze jest za wcześnie, żebym szła do pracy, ale okazało się, że Pan Bóg wie lepiej, kiedy jestem gotowa do pracy.

Czym w czasie trwania ŚDM będzie zajmować się Marta Łysek?
Będę siedzieć przy komputerze i redagować materiały, oglądając papieża na czterdziestocalowym telewizorze „z bliska”. Jeśli się uda, chętnie gdzieś pójdę, natomiast nastawiam się na to, że będę redagować materiały, które będą napływały od naszych dziennikarzy, bo to będzie najważniejsze. 
Zobacz »
© 2016 Wykonanie Marcin Koźliński / Toruń / SYSPiR CMS
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies